Lord Nagash
Wielki Ropuch
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pon 15:37, 28 Lis 2005 Temat postu: Kolejna zabawna, ale żałosna historia... |
|
|
To było podczas wakacji 2005, kiedy pojechałem do mojej rodziny na wieś (woj. Lubelskie). Za każdym razem jak tam jeżdżę, to chodzę nad Wisłę na ryby. Tego dnia nie mialem brania. Postanowiłem spróbować zarzucić wędkę na oknie (dla niewtajemniczonych: coś w stylu oczka wodnego koło rzeki). Tam też porażka. I wtedy zauważyłem, że na brzegu wylegiwało się kilka żab. Dwie jeziorkowe, jedna wodna i jedna trawna. Powoli zbierałem się do domu, a że nie miałem co zrobić z robakami, ktore ukopałem na wędkę, to postanowilem nakarmić żaby. Rzuciłem im kawałek dżdżownicy, po czym rzuciły się one i zaczęły bić o pożywienie. Później zahaczylem robala na haczyk i nęciłem nim żaby. Jak chwytały w pysk końcówkę robaka, to podnosiłem wędkę do góry. Żaba puszczała robaka i spadała do wody. Ta "fantastyczna czwórka" nie poddawała się. Miałem wielki ubaw. Żaby lataly i padały z pluskiem. Aż wreszcie mała żaba jeziorkowa odgryzła robaka, ale niefortunnie zaczepiła się na haczyk. Nie mogła spaść. Skręciłem żyłkę na korbkę i chwyciłem żabę do ręki. Biedna, skakała wysoko w celu obrony. Okazało się, że haczyk przebił jej podniebienie i wyszedł głową. Kiedy po morderczej walce z rzucającym się płazem udało mi się wyciągnąć zakrwawiony haczyk, to pośliniłem palec i wytarłem ranę na głowie żaby. Podobno ślina ma jakieś tam właściwości lecznicze na rany czy coś takiego. No i wpuściłem bidulkę z powrotem do wody. Byłem wkurzony sam na siebie za to co zrobiłem...
NIGDY NIE MALTRETUJCIE ZWIERZĄT A TYM BARDZIEJ PŁAZÓW!!! i to bezogonowych
Post został pochwalony 0 razy
|
|